Mieszkańcy z niecierpliwością czekali na zielony park – miejsce relaksu, natury i odpoczynku od miejskiego zgiełku. I wreszcie się doczekali! Tyle że zamiast zieleni, dostali… beton. Tak, drodzy czytelnicy – asfalt został skrupulatnie skuty, by zrobić miejsce dla świeżutkiej, pachnącej płyty betonowej. Bo przecież nic tak nie koi nerwów jak szarość i twardość pod stopami.
Wizualizacja parku? Oczywiście, że jest! I to nie byle jaka – kosztowna, kolorowa i całkowicie oderwana od rzeczywistości. Ale hej, przynajmniej mamy ładny obrazek do powieszenia na ścianie.
A co z hałasem? Spokojnie – 30-centymetrowy żywopłot skutecznie go tłumi. Przynajmniej tak twierdzi lokalna gazetka. W praktyce? No cóż, może tłumi… ale tylko entuzjazm.
I wreszcie crème de la crème całej inwestycji – zardzewiała kula. Monumentalna, majestatyczna, absolutnie niepraktyczna. Ale za to jaka artystyczna! Idealna do kontemplacji nad sensem życia i budżetem spółdzielni.





