Witajcie w nowoczesnej spółdzielni mieszkaniowej, gdzie każda przestrzeń – od parkingu po schowek na miotły – ma potencjał komercyjny. Bo przecież po co mieszkańcom dostęp do wspólnych zasobów, skoro można je wynająć i pochwalić się zyskiem? W końcu spółdzielczość to nie wspólnota, to biznes!
Nie masz gdzie zaparkować? Trudno. Twój schowek zniknął? Cóż, teraz to „lokal użytkowy”. A że to wszystko było kiedyś Twoje? Było. Teraz to źródło dochodu – dla zarządu.
Ale spokojnie – to wszystko zgodnie z planem. Planem uchwalonym przez Radę Nadzorczą, która przecież czuwa nad interesem… no, może niekoniecznie mieszkańców. Bo skoro spółdzielnia osiąga większe zyski, to znaczy, że więcej wyciągnęła z naszych kieszeni, niż naprawdę potrzebowała. Brawo!
I nie zapominajmy – spółdzielnia to jak NFZ. My ją utrzymujemy, a ona decyduje, co nam się należy. Tylko że zamiast lekarza dostajesz fakturę, a zamiast leczenia – aneks do umowy najmu holu.





